Aktualności
2021-08-02
"Ojciec Bogusław" ochrzczony
14 lat temu bezdomni ze schroniska w Ursusie założonego i prowadzonego przez kamilianina ojca Bogusława Palecznego zaproponowali mu, że zbudują jacht i opłyną nim świat. Pomysł spodobał się ojcu Bogusławowi, więc wyłożył na start tej nietypowej akcji aktywizacja bezdomnych przez pracę swoje oszczędności, które uciułał w USA, grając po plebaniach i kościołach niemal całych Stanów z wyjątkiem Alaski.
Chrzest 17-metrowego stalowego szkunera gaflowego nastąpił w porcie żerańskim w Warszawie tuż przy śluzie , w drugą sobotę czerwca. Było uroczyście i zarazem rozrywkowo jak to podczas chrztu. Jacht chrzciła, tradycyjnie rozbijając butelkę szampana o burtę żona kapitana Waldemara Rzeźnickieogo - Anna . Nie przypadkowy to wybór matki chrzestnej. Doprowadzenie budowy do szczęśliwego finału, to zasługa jej męża kapitana Waldemara Rzeźnickiego. Przez 14 lat organizował i koordynował pracę bezdomnych i wolontariuszy, zdobywał sponsorów i i sympatyków akcji. W domu bywał przelotnie. I to wszystko za pensje... 1200 zł miesięcznie.
Plany stalowego kecza przekazał nieodpłatnie konstruktor ś.p. Bogdan Małolepszy. Stalową skorupę zespawano w stoczni rzecznej w Płocku.
Przez te 14 lat wielu nie tylko bezdomnych z całej Polski (w sunie ponad 200 osób) udało się nakłonić Waldkowi do bezinteresownej pomocy w dziele budowy. Jej finału nie doczekał niestety inicjator i patron tego przedsięwzięcia ojciec Bogusław Paleczny , opuszczając nasz świat kilka lat temu.
Chrzest wypadł okazale na miarę wielkości przedsięwzięcia. Uczestniczyli w nim budowniczowie jachtu jak i wiele znanych postaci ze świata żeglarstwa, zaangażowanych w pomoc ekipie budującej ?Ojca Bogusława?. Uroczystość w porcie żerańskim wzbogaciły występy artystów tej miary co Natalia Niemen. Zbigniew Sojka czy szantymen Roman Roczeń.
"Ojciec Bogusław" miał spłynąć Wisłą do morza przy wysokim stanie wody rzeki, podczas tzw. "świetojanki". Nadzieje na jej pojawienie się w tym roku nie są wielkie. Waldkowi Rzeźnickiemu zatem przyjdzie się zmierzyć z jeszcze jednym wyzwaniem: transportem jachtu na barce do Gdańska. A potem morza i oceany stoją otworem.
Jerzy Pieśniewski
|