Aktualności
2013-08-29
Mistrzostwa z podwójnym pechem
Tym razem Mistrzostwa Polski Jachtów Kabinowych 2013, rozgrywane, jak zwykle, w Giżycku (16-18 sierpnia) miały szczęście do pogody. Można nawet powiedzieć, że była zbyt dobra. Słoneczko przygrzewało, ale wiatru tyle co na lekarstwo z wyjątkiem dwu wyścigów.
Organizatorzy (Klub Turystyki Żeglarskiej "Szkwał" oraz Ekomarina w Giżycku), w odróżnieniu od poprzedniego roku, stanęli na wysokości zadania. Nie oszczędzano na żeglarzach.
W tym roku łódka, dzięki Luckowi Staszewskiemu i Aleksowi Reyowi już czekała w Giżycku w LOK-u, gdzie mieliśmy ją zważyć. Udało się to dopiero po południu z powodu permanentnego braku dynamometru. Wynik 1284 kg nas zaskoczył. Co najmniej o 40 kg za dużo.
Najważniejsze jednak dla wszystkich, to co działo się na wodzie. A zaczęło się kiepsko. W piątek, po otwarciu regat, mimo kompletnego sztilu, sędzia wypędził wszystkich na wodę, tylko po to by powiesić flagę odroczenia startów. Wisiała smętnie na statku KR przez prawie 3 godziny. W końcu coś w rodzaju wiatru się pojawiło. Wystartowaliśmy, by po kilkunastu minutach usłyszeć sygnał przerwania wyścigu. Wiatr bowiem zgasł zupełnie. Nie kryję, że załogę Focusa 730 WIR decyzja ta nawet ucieszyła, ponieważ okazało się, że popełniliśmy falstart. Trzeba jednak zadać pytanie: czy nie można było sygnału odroczenia wyścigów wywiesić w porcie, nie męcząc załóg długim wyczekiwaniem na wiatr na wodzie. Teoria spiskowa mówi, że chodzi o zaliczenie tzw. motogodzin statku KR.
W sobotę od rana nie zapowiadało się na zmianę. Jednak jakieś zmarszczki zaczęły się pojawiać na wodzie. Dało to asumpt Komisji do wywieszenia flag startowych. Nasze starty w obydwu pierwszych wyścigach nie były zbyt udane. Łódka, zwłaszcza na ostrych kursach też nie chciała jechać. Potwierdziło się doświadczenie z Mikołajek, że nasz Focus na tak słaby wiatr jest zbyt ciężki i ma za mało żagla (23,8 m2). Miejsce 11 na mecie na 13 jachtów w klasie - to spore rozczarowanie. W kolejnym trzecim było już nieco lepiej, bo wiatr lekko przekroczył prędkość 1 B. Ale 9 miejsce, też nie mogło poprawić nastrojów załogi zwłaszcza Radka Płatka, który debiutował jako załogant regatowy.
Humory jednak poprawiły nam dwa następne wyścigi. Wreszcie zaczęło wiać, nawet do 4 B. Jak się okazało, ustawienie i walory jachtu bardziej odpowiadają takim warunkom. Starty też już były poprawniejsze. W czwartym wyścigu przecięliśmy metę jako czwarci w klasie T2, wyprzedzając na fordewindzie i baksztagu co najmniej 5 jachtów. W piątym popełniłem parę błędów na ostrym kursie, ale, dzięki dobrej jeździe na pełnych dojechaliśmy do mety na szóstym miejscu.
Niestety prognoza na dwa ostatnie niedzielne wyścigi zapowiadała osłabnięcie wiatru znów do około 1- 2 B. Zdecydowałem się zmienić ustawienie masztu, by poprawić ostrość żeglugi w bejdewindzie. Trudno zrozumieć Komisję, która przy takim wietrze "wywaliła" taką trasę (trójkąt ze śledziem), że nie sposób było gołym okiem zlokalizować górny znak. Toteż pierwszy wyścig trwał grubo ponad godzinę. Czasu i wiatru więc starczyło na rozegranie dwu wyścigów. A można było rozegrać 3, gdyby trasę ograniczyć do trójkąta.
Zmiana ustawienia pomogła. Widać to było w zwłaszcza w ostatnim wyścigu. Po niezłym starcie na górnej bojce znaleźliśmy się czołowej grupie jachtów. Jak zwykle na pełnym "przejechaliśmy" kilka z nich, okrążając dolny znak na trzecim miejscu. W kolejnym kursie na wiatr "wydało" trzymanie się prawej strony. Tuż przed bojką, jacht nagle zahamował i zaczął dryfować na bojkę. Trałowaliśmy zielsko na mieczu. Zwrot by uniknąć zdryfowania na bojkę trwał wieki. W tym czasie wyprzedzili nas prawie wszyscy. Doszło też do lekkiej kolizji z jednym z konkurentów, który poważnym tonem obwieścił, że będzie nas protestował. Zapomniał, że nie osiągnął krycia na dwie długości przed bojką. Nie wspominając, że wciskał się między nas a bojkę. Na pełnym"zdychającym", po podniesieniu miecza udało się nam jednak wyprzedzić kilka jachtów w tym "protestanta".
Niegocin byłby idealny do rozgrywania regat takich jak Mistrzostwa Polski Jachtów Kabinowych, gdyby nie "szczaw" pływający w wielkich ilościach po całym akwenie. Ekomarina w Giżycko to, jak się w tym roku okazało, świetna baza takich regat, gdyż organizatorzy udowodnili, że wiedzą na czym zależy uczestnikom. Nie można, niestety, tak pozytywnie wyrazić się o pracy KR, nie tylko z powodu ewidentnego braku korelacji miedzy siłą wiatru a długością wyścigu ( np. w 6-tym wyścigu, pierwszym w niedzielę), ale także i pomyłek podważających profesjonalizm zespołu KR. Dotknęło to nas zresztą osobiście. Oto, oficjalnie na wynikach podpisanych przez sędziego w sobotę figurowaliśmy na 6-tej pozycji w 5-tym ostatnim wyścigu. W niedzielę na liście ostatecznych rezultatów tajemnicza zmiana; w tym samym wyścigu znaleźliśmy się o jedno miejsce dalej, na 7 pozycji. Sędzia coś mętnie tłumaczył, że to z powodu jachtu "zaginionego w akcji". Podobno pomylono nas z jachtem DOMINA bo my nosiliśmy numer "2" na burcie oni zaś na żaglu. Sternik DOMINY sprowadził świadków i Komisja im uwierzyła.
Nieważne czy DOMINA i jej świadkowie mówili prawdę. Nikt z Komisji nie raczył się zapytać naszej załogi, bezpośrednio zainteresowanej tą zmianą. A to chyba normalna procedura. Przecież mogliśmy mieć swoich świadków. Pal diabli, że zmiana ta przesuwała nas o jedno miejsce w klasyfikacji generalnej, ale, co gorsze, sędziemu tzw. głównemu, w tej zawinionej przez Komisję sytuacji, przez gardło nie przeszło słowo "przepraszam".
Czy w takim razie Komisja potrzebna jest na mecie? Zawodnicy mogą przecież sami ustalić kolejność. Najwyżej dojdzie do rękoczynów, wtedy kolejność ustali... policja.
Podsumowując, gdyby nie pechowe trałowanie zielska i pomyłka Komisji bylibyśmy o kilka miejsc do przodu. Trudno.
Lepiej żeglowała i więcej szczęścia miała załoga Focusa 800 Radka Żurka z armatorem i producentem jachtu Mariuszem Sobusiakiem. Zdobyli brązowy medal w klasie T3, wyjątkowo licznie w tym roku obsadzonej (11 jachtów).
Dyskwalifikacja z powodów technicznych załogi na nowym bardzo szybkim jachcie OILER 3 Marka Kowalskiego wywołała wiele kontrowersji. Nastąpiło to wskutek protestu technicznego konkurentów. Z pewnością nie doszło by do oprotestowania jachtu, gdyby... był kompletny, czyli odejmowane na czas transportu burty znalazły by się na swym miejscu podczas regat i, zarazem, zrezygnowano by z dokręcanych wysięgników. Na jedno by wyszło pod względem skuteczności balastowania. Szkoda, że załoga o tym nie pomyślała.
Z ostatniej chwili: Załoga jachtu Focus 800 pod sterem Radka Żurka z producentem Mariuszem Sobusiakiem i Urbanem Górskim wygrała zdecydowanie, z przewaga 5 punktów na drugim jachtem klasy T3 (w sumie 17 jachtów na starcie), ostatnie w tym sezonie regaty Pucharu Polski Jachtów Kabinowych w Iławie. Więcej o imprezie w Iławie, gdzie startowały także moje Sigmy 600- w najbliższym czasie.
|