Aktualności
2022-10-24
Regaty, regaty 2022..po COVIDZIE
Po CoVIDzie kiepsko idzie (przepraszam za rym) w regatach jachtów kabinowych. Pandemia skutecznie odzwyczaiła zarówno żeglarzy od ścigania się jak i organizatorów. W porównaniu do sezonów przed 3019 rokiem, ubyło imprez jak i uczestników. Nawet w reaktywowanym po dwu latach Mamert Cup na Mazurach wystartowało "tylko" 70 jachtów. Cudzysłów właściwie jest tu zbędny, zważywszy że w sezonach przed covidowych ograniczono listę startową do nieco ponad 100 jachtów. Trzeba było zapisywać się wcześniej jak w czasach PRL na zakup lodówek czy telewizorów .
Ściganie spowszedniało , ale również stało się bardziej demokratyczne. Dziś, dzięki znakomitemu pomysłowi Marka Cylupy utworzenia lig zeglarskich można się bawić w regaty, nie mając własnego jachtu. Oczywiście trzeba zapłacić, ale za to z głowy mamy kłopoty z transportem, slipowaniem i wodowaniem, utrzymaniem łódki w trymie regatowym. Oszczędza się nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim czas. Kiedyś. jeszcze nie tak dawno wszyscy mieli go więcej. W latach 90- tych na mistrzostwa Warszawy na Zalewie Zegrzyńskim zjawiało się ponad 100 jachtów. Sternicy nie mieli trudności ze skompletowaniem załóg, bo bezrobotni mieli wiele wolnego czasu.
To "se ne vrati" (oby). Werbunek załogi jak za czasów kapitana Hornblawera nie wchodzi w rachubę.
Trudno się dziwić że w regatach PPJK start 5 jachtów w klasie uważany jest za sukces. Tylko w w Długodystansowych Mistrzostwach Polski w Włocławku oraz "normalnych" Mistrzostwach Polski w Giżycku można liczyć na liczniejszą konkurencję. Zostali w niej jedynie Ci z szansami na dobre miejsca żeglujący na łdkach nowych i starszych, ale już sprawdzonych i odpowiednio dotrymowanych. "Wyparowali" ze stawki natomiast mniej zaawansowani w sztuce ścigania się. Stawka stała się więc nieliczna, ale, za to, silna.
Jak sobie w niej radzą załogi pływające na moich łódkach? Nie są to konstrukcje najnowsze. Dla przykładu .: mój osobisty Focus 730 "WIR" , na ktorym od 5 lat pływa załoga Mćka Kalinowskiego, zudowałem przed 11laty, projekt natomiast powstał 19 lat temu. Maciek, nie ma żadnej kindersztuby regatowej. Uczył się sam, nie bacząc na początkowe niepowodzenia. Efekty już widać, szczególnie tym roku. Jacht relatywnie odmłodniał u nowego armatora, po remocie i z nowym zestawowem żagli. Poświadcza to tytuł vicemistrza Polaski ww klasie T2 w MPJK w Giżycku. Pierwsze miejsce było w zasięgu, gdyby nie dwa tzw. doły: dyskwalifikacja i falstart. Trzeba dodać, że warunki preferowały krótsze jachty w tej klasie. Focusowi 730 z mieczem szybrowym najbardziej odpowiadają wiatry średnie około 3 B, ale jak widać, przy tak słabych( 1-2 B), jak podczas regat w Giżycku, też sobie radzi.
Maciek wygrał też regaty PPJK w Płocku w zgoła odmiennych warunkach. Szczęśliwie , bo dzięki wygraniu ostatniego wyścigu, przy równej liczbie punktów.
Na Mistrzostwa Polski nie wybrał się Jacek Kotkiewicz ze swoim Skippi 650 cruiserem "Clipper". Szkoda, bo warunki były akurat sprzyjające dla jachtu tej długości i kształtów kadłuba. Potwierdziły to wyniki regat na Zalewie Zegrzyńskim. W niemal wszystkich imprezach cyklu, z Mistwrzostwami Warszawy włącznie, Eol poskąpił wiatru, no może z wyjątkiem regat w Jadwisinie. Wiało słabo i zmiennie co do kierunku.
Jacek ze stałym załogantem Lucjanem wygrali 2 razy w tym Mistrzostwa Warszawy, co zapewniło im zwycięstwo w tegorocznym cyklu warszawskich regat.
Sezon regatowy na Mazurach kończył zawsze Mamert Cup. Po dwuletniej COVIDowej przerwie reaktywowano te popularne jedno wyścigowe regaty. Chętnych do ścigania się wokół jezior północnych jakby trochę mniej, ale konkurencja ostra. Zjawili się przeważnie tylko Ci co ostryzli zęby i polerowali dna w nadziei na miejsca "na pudle".
Można powiedzieć, że zarezerwował je sobie, i to od wielu lat Marian Błbot . I tym razem, wśród największych jachtów (powyżej 9 m długości) jego Bingo 930, nie miało sobie równych. Tym większe brawa, że zarówno sam sternik i armator, jak i jego jacht nie należą do najmłodszych. Bingo bowiem zaprojektowałem z zamówienie Pana Mariana 16 lat temu. W pierwszej piątce w tej klasie zmieściły się jeszcze 3 załogi na Bingach 030. Gratulacje tym bardziej zasłużone, że podczas wyścigu dominował słaby wiatr, a to nie jest to co lubią Binga.
Jeszcze mniej przepadają za takim wiatrem Focusy 750P. Jeden z nich startował na Mamert Cup w klasie sportowej (z żaglami dodatkowymi). Zajął drugie miejsce, choć prawie całą trasę prowadził. Dał się przejechać tuż przed samą metą. Tak bywa, gdy wieje "to tu, to tam", na, dodatek, kiedy dysponując zestawem preferującym silniejszy wiatr (zwłaszcza kadłub). toczy się bój z łódką dedykowaną na słabsze wiatry. Brawa dla załogi.
Sukcesy tych załóg można tez traktować jako dowód konkurencyjności starszych konstrukcji, w konfrontacji z najnowszymi. Nawet kilkunastoletni poprawnie zaprojektowany jacht, dobrze utrzymany i przygotowany do regat nie jest bez szans z "nówkami nieśmiganymi". Nie straciła też na znaczeniu zasada: "nie pomoże dobra łódka, gdy za sterem posadzisz...dudka". Ale, żeby nie wyjść na takiego -trzeba startować, startować jak najczęściej;.uczyć się od lepszych, nie bacząc na nieuniknione początkowo tzw. frycowe. Inaczej pozostanie się nim właśnie.
Bingo 930S Mariana Bełbota z nowym kompletem żagli orz Skippi 650 cruiser "Clipper" Jacka Kotkiewicza oraz Focus 750P
|