Aktualności
2007-08-15
Mistrzostwa Polski Dziennikarzy
Już 14 raz z rzędu, zawsze na początku sierpniu, w "letnim Zakopanem" czyli Mikołajkach, na jachtach typu Omega, o tytuł Mistrza Polski ścigali się przedstawiciele zawodu dziennikarskiego. Tym razem 45 załóg startujących w Mistrzostwach Polski (10- 12 sierpnia) miało wyjątkowe szczęście do pogody. Wokół niemal w całym kraju burze i ulewy, a w Mikołajkach, owszem, lało i grzmiało tylko przed i po zakończeniu wyścigów. Komisji Sędziowskiej, tradycyjnie pod wodzą Igora Rubinkowskiego, udało się sprawnie przeprowadzić eliminacje w dwu grupach (po 3 wyścigi) oraz aż 5 wyścigów finałowych w grupie "złotej" (finał A) oraz 3 w grupie srebrnej (finał B). Mistrzowie pióra, mikrofonu i kamery mogli więc sobie pożeglować do woli, zwłaszcza ci, którzy zakwalifikowali się do grupy finałowej. Wiatr, niestety z dnia na dzień, i z wyścigu na wyścig słabł.
Za więcej niż niespodziankę, trzeba uznać zwycięstwo w całych Mistrzostwach załogi scenarzysty telewizyjnego serialu "Złotopolscy" Jana Purzyckiego. Poczynił zadziwiające, ogromne postępy w niełatwej sztuce żeglowania w stosunku do poprzedniego roku. Dobrze też sobie radziła młoda załoga Pulsu Biznesu pod sterem Jana Kalińskiego, plasując się ostatecznie na drugim miejscu. Załoga "Żagli" czyli Piotr Dalecki i Tomasz Guzek, jak zwykle pod sterem niżej podpisanego, walczyła o jak najlepsze miejsce do ostatniego wygranego zresztą wyścigu. Tylko jednego punktu zabrakło nam do drugiego miejsca.
Na eliminacje wylosowaliśmy Omegę nr 4, na której w pierwszej grupie startowały tzw. glamurki czyli ekipa "Glamour" z ambitną Kasią Skorską za sterem. Tomek, przed startem wymontował i oczyścił paskudnie zarośnięty miecz, umyliśmy też część dziobową dna. Pomogło. Glamaurki zajęły w swej grupie 3 miejsce, bez trudu kwalifikując się do finału. My w swej grupie nie mogliśmy być gorsi, tym bardziej, że łódka żeglowała nie gorzej niż inne. Naraził się nam jednak mocno Jan Purzycki, waląc nas podczas okrążania bojki w pawęż. Na szczęście ster ocalał. Nie było to dżentelmeńskie zagranie, więc zagroziłem mu, że jak jeszcze raz to zrobi, a przestanę oglądać Złotopolskich. Pewnie się nie przejął, tym bardziej, że blefowałem: tego, jak i innych seriali nie trawię.
W sobotę w wyścigach finałowych, na omedze nr 22 żeglowaliśmy regularnie, acz ze zmiennym szczęściem. Z wyjątkiem czwartego wyścigu w każdym zajmowaliśmy 3 miejsce, z niewielka stratą do zwycięzcy. Ważny okazał się wyścig nr 2, który powinniśmy wygrać, a przynajmniej być drudzy. Okazało się wszelako, że nasza omega nie chodziła tak ostro do wiatru jak łódki, na której pływały załogi Purzyckiego i "Pulsu Biznesu". Bodaj w trzecim wyścigu, po niezbyt dobrym starcie z trudem odrabialiśmy straty. Udało się dopiero na krótkim kursie ostrym na mecie, na którym "zrobiliśmy na szaro" 3 jachty. Szansę na lepsze miejsce na podium straciliśmy w czwartym wyścigu. Tylko 6-te miejsce, to prawdziwa wpadka, którą trzeba złożyć na karb mego zmęczenia.
W niedzielę Komisji do kompletu brakowało tylko jednego wyścigu finałowego. Wygraliśmy go, po dobrym starcie, prowadząc niemal od startu do mety. Żeglowanie na słabych wiatrach wymaga więcej główkowania niż balastowania. To lubią starsi panowie. Tym zwycięstwem zapewniliśmy sobie miejsce " na pudle" jak i pudło pełne różnych herbat firmy Dilmah, które stanowiło nagrodę w tym wyścigu.
Tradycyjnie już Mistrzostwa kończą się wyścigiem długodystansowym z metą przed pomostem w Mikołajkach o "Żebro Komandora Regat", którym niezmiennie od 14 lat jest Jerzy Iwaszkiewicz. Prowadziliśmy od startu. Po górnej boi na szkwałach dojechały i wyprzedziły nas "glamurki", ale uparły się żeglować pod południowym lesistym brzegiem. Jak przewidywałem, wiatr musiał się tam skończyć, no i rzeczywiście zdechł w połowie trasy. Było nerwowo, bo z tyłu w szkwale dojeżdżała nas konkurencja, a nam "zdechło" tuż przed metą, ale na ostatnich podmuchach przecięliśmy jej linię jako pierwsi.
Impreza p.t. Żeglarskie Mistrzostwa Polski Dziennikarzy okraszona wieczornymi spotkaniami z muzyką w tawernie "Pod złamanym pagajem" bawi i zarazem chyba uczy jej uczestników. Poziom wiedzy o regatach, mierzony ilością kolizji przy bojkach, czy startów na lewym halsie przy boi wyraźnie rośnie. Coraz mniej bowiem "stłuczek" i towarzyszących im ostrych wymian zdań.
Mistrzostwa Polski Dziennikarzy odbywają się tylko dzięki wysiłkom i energii samego Komandora, wspierającego go Wojtka Ogrodzińskiego z Radia Olsztyn, Zbigniewa Stosio z PZŻ i Mazursko- Warmińskiemu Stowarzyszeniu Żeglarskiemu oraz wysiłkowi wielu wolontariuszy. I tym razem udało się im przekonać licznych sponsorów, w tym tak poważnych jak PZU Życie, czy operatora sieci komórkowych "Era" i wielu innych do wsparcia tej sympatycznej i pożytecznej imprezy. Stwarza ona bowiem niezwykle przychylną atmosferę do promocji żeglarstwa w mediach. Nie sposób tego nie docenić, tym bardziej, że dotychczas żeglarstwa w mediach jak na lekarstwo.
|