Aktualności
2008-07-10
32 Micro Cup w Sopocie
Nie miałem, niestety, możliwości oglądania Mistrzostw Świata 2008 klasy Micro rozgrywanych w Sopocie. Skorzystałem jednak z zaproszenia organizatorów, przyjeżdżając na galę Klasy Micro czyli uroczyste zakończenie imprezy. Nie mogę się nie pochwalić, że wraz z kilkoma innymi zasłużonymi dla tej klasy konstruktorami i zawodnikami zostałem wyróżniony specjalnym medalem. Miły gest. Dzięki za pamięć organizatorom czyli firmie Sopot Match Race i Zarządowi Polskiego Towarzystwa Regatowego Klasy Micro. To już 22 lata minęło od czasu, gdy pierwsza polska ekipa kierowana przeze mnie, na mej konstrukcji Mikronie 550 wystartowała w regatach Micro Cup. Było to w 1986 r. w bretońskim Breście, 2500 kilometrów od Warszawy. Sama, trwająca 3 dni podróż stanowiła dobry materiał na film drogi z elementami grozy. Regatom zresztą też nie brakowało dramaturgii. Mam nadzieję kiedyś to opisać.
Wróćmy jednak do 32 Micro Cup. Nie ma potrzeby opisywania ich przebiegu i wyników. Wszystko można bowiem znaleźć na stronach: www.microclass.pl
http://www.microclass.pl/pub/dok/dok_2008_07_05_20_50_34.pdf
Interesujące dla mnie wszelako był przebieg rywalizacji w klasie cruiser. I tym razem nie miała sobie równych załoga Genadija Svistunowa z Kaliningradu na topornie wyglądającym, ale bardzo szybkim jachcie typu Diletant. Siódme miejsce criusera w klasyfikacji generalnej budzi szacunek. Ile w tym zasługi jachtu, ile znakomitej załogi- trudno rozdzielić. Nowy Jumper 550 Super pod sterem Mariusza Wandasiewicza po słabym początku, rozkręcał się w miarę regat. Na dzień przed zakończeniem pachniało jego vicemistrzostwem, ale tylko przez 2 godziny. Zabrakło czujności. Przeoczony protest ( a był do wygrania) cofnął załogę na 4 miejsce. Na szczęście w ostatnim wyścigu załoga się sprężyła, zajmując w "generalce" 9 miejsce, dzięki czemu ostatecznie zmieściła się na podium, za załogami Svistunowa i Szymona Szymika. Byłoby zapewne lepiej gdyby nie błędy żaglowni, no i gdyby załoga nie podeszła do regat "z marszu" . Grot nadawał się raczej do turystyki, spinaker zaś miał 0,6 m2 mniejsza powierzchnię od dopuszczalnej. Jumper Mariusza o nazwie MAWAMED wywołał szok u niektórych konkurentów i komisji technicznej, prezentując, mimo regatowo wyglądającego pokładu, a zwłaszcza kokpitu, całkowicie turystyczne wnętrze (zdjęcia), co mimo nazwy cruiser zdarza się widywać nieczęsto w tych jachtach. W regatach wystartowało w sumie 5 Jumperów w wersji Prima i Super. Poza Mariuszem najlepiej spisała się załoga Pawła Bogdana z Płocka (12 miejsce). Reszcie zabrakło chyba opływania w zmiennych warunkach wiatrowych, przy zafalowaniu większym niż jeziorowe.
Pouczające jednak dla mnie i zarazem budujące, że zaprojektowany przed mniej więcej 14 laty kadłub nadal się broni, nie ustępuje najnowszym konstrukcjom, projektowanym za pomocą wymyślnych programów komputerowych. Wprawdzie on też powstał w komputerze, lecz według algorytmu i programu napisanego osobiście przeze mnie, przy udziale mego syna Pawła.
Cieszy też powrót Micro cruiserów na regatowe trasy. W Sopocie było ich prawie 3 razy więcej (30 załóg) niż prototypów i racerów. Dobrze to rokuje klasie Micro, przynajmniej w Polsce, bo jest się z kim ścigać i to za nie przesadnie duże pieniądze, ponieważ cruiser kosztuje dwa razy mniej od dobrego prototypu.
Na zdjęciach: zwycięski jacht Diletant przy pomoście, Svistunow i jego załoga testująca Jumpera 550 Super oraz zdjęcia jego pokładu i wnętrza.
|