Aktualności
2007-09-21
Sztormowe regaty we Wierzbie
Wprawdzie Warszawskie Towarzystwo Żeglarskie, jak sama nazwa wskazuje, to stowarzyszenie żeglarzy turystów, ale ze sporą dozą ducha sportowej rywalizacji. Świadczy o tym fakt, że 2 razy do roku organizują w swej stałej siedzibie we Wierzbie nad Bełdanami regaty, zresztą nie tylko dla swych członków, lecz także dla zaproszonych gości. W jesiennych regatach WTŻ ( 16 .09.) sponsorowanych przez Dom Pracy Twórczej Polskiej Akademii Nauk walczono nie tylko o Puchar Prezesa PAN, ale również, o ufundowany przez patronujące imprezie "Żagle" Puchar im. Witolda Tobisa, zmarłego przed kilkoma laty konstruktora jachtów i zarazem wieloletniego redaktora pisma oraz bywalca Wierzby. Regaty otworzył sam prezes PAN prof. prof. dr hab. Michał Kleiber wraz dyrektorką DTP Małgorzatą M. Szupryczyńską.
Prognozy ostrzegające prze silnym wiatrem nie wystraszyły 34 załóg, jakie zgłosiły się do regat na jachtach różnej wielkości i typów. Sportiny 680, Tanga, Sasanki, Pegazy 800, Phile 880 ścigały się ze wspólnego startu w systemie przelicznikowym stosowanym w PPJK. Faworytem była niewątpliwie Phila 880 SAPINUCH z konstruktorem Andrzejem Skrzatem na sterze i współwłaścicielem stoczni Delphia Yachts Piotrem Kotem oraz jej głównym europejskim dealerem Hubertem Jabłońskim ( Sportina Yachts). Na innych jachtach też same znakomite nazwiska. Roman Paszke, wykorzystując okres remontu Biotonu wystartował wraz z armatorem Andrzejem Szmagalskim na jego retro "REKINIE", Wojciech Reszczyński zgłosił się na swym Pegazie 800 SARMATA. Na Pegazie 28 LIBERTUS z Tomaszem Ciecierzyńskim za sterem można było rozpoznać charakterystyczna sylwetkę redaktora Jerzego Iwaszkiewicza. Zaproszona do udziału załoga "Żagli" ( niżej podpisany i Tomek Guzek) zaokrętowała się na starego (20 -letniego), ale, jak się okazało, jarego Cartera 30 MELTEMI użyczonego przez jego armatora Tomka Ciecierzyńskiego.
Sędzia regat Janusz Kulpeksza z Giżycka zdecydował się ustawić trasę regat na Śniardwach. A prognoza, jak rzadko, sprawdziła się w 100 %. Toteż wiele załóg, kierując się dobra praktyką żeglarską, zarefowało się już przed startem. I słusznie, bo zaczął się on przy wietrze przynajmniej 20 węzłów tężejącym z minuty na minutę.
Naszej załodze udało się nieźle wystartować mimo braku zegara startowego. Górna boję okrążyliśmy jako pierwsi i prowadzenia nie oddaliśmy do mety, powiększając, o dziwo, przewagę nawet na fordewindzie nad dłuższą w linii wodnej Philą 880 SAPINUCH z Andrzejem Skrzatem. Na mecie wyprzedziliśmy ją o prawie minutę. Początkowo dzielnie żeglujący na 2 miejscu stawki Leszek Wodwiński na swej Sportinie stracił foka w szkwale i mozolnie odrabiał straty na nowym. Reszta stawki miała z nami tylko kontakt wzrokowy. Nasz Carter 30 pod genua i grotem wprawdzie przechylał się w szkwałach, ale płynął szybciej i ostrzej niż inne jachty wprawdzie nowocześniejsze, ale mniej odporne na sztormowe warunki. Ostatni kończyli wyścig już, jak twierdził sędzia przy szkwałach dochodzących do 35 węzłów ( powyżej 7 B). Nie dziw więc, że sędzia bez wahania zdecydował się odwołać następne wyścigi, choć obyło się bez "pogromu". Tylko jeden złamany maszt na REKINIE i to jeszcze przed startem, kilka nadwerężonych żagli, ubytek górnej jedynki w szczęce Tomka Ciecierzyńskiego czy szwy na uchu Anny Masny, to, jak na sztorm, nie tak wielki, choć, przyznaję, w każdym przypadku bolesny, bilans strat tych regat.
Nową świecką tradycja WTŻ jest po każdych regatach tzw. sadzenie wierzby. I tym razem okazałą sadzonkę tego drzewka wkopano tuż nad brzegiem jeziora w przytomności uczestników regat.
Redaktor Iwaszkiewicz wrócił z regat w całości, dzięki czemu mógł podsumować regaty podczas uroczystego ich zakończenia. Nie można się nie zgodzić z jego tezą o sukcesie regat, które udowodniły, że są jeszcze w na Mazurach żeglarze z prawdziwego zdarzenia, którzy potrafią bezpiecznie żeglować w każdych warunkach. Wyraził też dobitnie wątpliwość, czy nie zepsuje tego bezhołowie ustawowe jakie zafundował odchodzący Sejm? Rozdano Puchary, rozlosowano nagrody i upominki w tym prenumeraty i koszulki "Żagli". Puchar im. Witolda Tobisa zdobyła załoga Lesława Wdowinskiego, najlepsza spośród startujących na jachtach, których portem macierzystym jest Wierzba. A potem już w części mniej oficjalnej, jak żeglarski obyczaj nakazuje, zabawa przy suto zastawionych stołach, w czym i my też uczestniczyliśmy, niestety, jak zwykle za krótko.
Jerzy Pieśniewski
Wyniki:
| Imię i nazwisko sternika | Nazwa jachtu | Typ jachtu | Czas skorygowany |
1 | Jerzy Pieśniewski | Meltemi | Carter 30 | 0:43:05 |
2 | Lesław Wdowiński | Tatanka | Sportina 680 | 0:47:01 |
3 | Tomasz Ciecierzyński | Libertus | Pegaz 28 | 0:47:53 |
4 | Tomasz Haiduk | Hobbit 3 | Pegaz 888 | 0:49:27 |
5 | Andrzej Skrzat | Sapinuch | Phila 880 | 0:49:58 |
6 | Mariusz Drywa | Hunter 26 | H26 | 0:50:49 |
|