Artykuły
2008-10-27 - Testować każdy może ?
Dobry obyczaj nakazuje nie wdawać się w polemiki z kimś, kto nie dość, że wygłasza kategoryczne opinie o charakterze inwektywy w stylu, jak w znanym dowcipie "... a u was murzynów biją", to na dodatek występuje jako anonim. Mam jednak jakiś obowiązek wobec reszty forumowiczów, tym bardziej, że nie zorientowani brak odpowiedzi mogliby opacznie zinterpretować.
Otóż, testy są i będą tendencyjne, w tym sensie, że jachty oceniają konkretne osoby, mające określoną wiedzę i doświadczenie i upodobania. Nie są więc w stanie sprostać wymogom absolutnego obiektywizmowi, jednak starają się zbliżyć do niego maksymalnie . I nawet gdyby zajmowało się tym ciało kolegialne, też nie ma gwarancji 100-procentowego obiektywizmu, bo zawsze zdominuje je pewna grupa lub przewodniczący. Można dać głowę, że gdyby testował jachty "polski żeglarz", tak rozumiana tendencyjność by nie znikła, lecz, sądząc po stylu jego wypowiedzi, stałoby się wręcz odwrotnie.
Interesujące, że wiele osób zarzuca ekipie testowej, coś przeciwnego, a mianowicie zbyt łagodne traktowanie wszystkich stoczni i konstruktorów. Dlaczego nie "walimy na odlew" kategorycznymi sądami , starając się jedynie sugerować ewentualne zmiany, to wyjaśniam we wstępie do katalogu "Jachty 2009", jaki ukaże się na Targach Boatshow w Poznaniu.
Przy okazji: nietrudno zauważyć, że od dawna swój udział w testach ograniczam do fotografowania i pomiarów. Obecnie testy pisze przeważnie autorzy nie zajmujący się projektowaniem. Niektórzy są absolutnie przekonani, że konstruktor nie ma prawa testować jachtów, zakładając a priori jego stronniczość. Jakże to miłe i odkrywcze. Trzeba by zatem zabronić np. pisarzom rozpraw o literaturze, bo przecież piszą o konkurentach i to przeważnie o konkretnych książkach i ich autorach. Niestety, zarówno pisać o literaturze jak i testować jachty nie każdy może, o czym przekonują mnie również wypowiedzi na forach internetowych. Chodzi nie tylko o stronę formalną, ale merytoryczną, np. pomiary i opracowanie wyników. Proszę porównać sobie testy z innych polskich pism żeglarskich ( o ile takie zamieszczają) z testami z "Żagli". Tak na dobrą sprawę jedynie konstruktor jest w stanie zauważyć i różnice i podobieństwa między konstrukcjami, no i niedoróbki swoich kolegów po fachu. Swoje także, niestety, przeważnie już na gotowym jachcie.
"Polski żeglarz" nic nie zrozumiał z tego co pisałem o plagiacie i piractwie, albo też nie chce zrozumieć. A jest to jednak problem. Trudno by widział go niezorientowany żeglarz. A jeśli nawet go zauważy, to uzna, że to nie jego sprawa. Widać go dopiero z perspektywy projektanta i wykonawcy. Wypowiedź "polskiego żeglarza" wygląda mi na klasyczny przypadek sytuacji, jak w znanym powiedzeniu o uderzeniu w stół i nożycach. Być może jest jednym z wielu armatorów Morsów czy Focusów, którzy zbudowali je bez licencji z "lewej" formy, lub ma związek z jakąś stocznią rzekomo skrzywdzoną przez ekipę testową.
Niektórzy uważają, że wszystkie dobra niematerialne, jak np. programy komputerowe powinny być za darmo. Również i dokumentacje jachtów. A cudze pomysły i prawa autorskie? Tym bardziej. Można kopiować co się da. Kłania się moralność Kalego. Ciekaw jestem, co by powiedzieli gdyby ich szef powiedział: " pracujcie Kowalski pracujcie, ale za to co wymyślicie nie płacę, bo to przecież żadna praca...". Na PRL-owskim kulcie pracy fizycznej daleko nie zajedziemy. Jesteśmy już w Europie? Czy aby na pewno ? Przynajmniej pod względem przestrzegania prawa, nie mówiąc o dobrych obyczajach, na pewno nie! Czy żeglarz użyłby pseudonimu sugerującego, że reprezentuje wszystkich polskich żeglarzy? A co można powiedzieć o odwadze cywilnej "polskiego żeglarza" ?
Jerzy Pieśniewski
|